poniedziałek, 27 stycznia 2014

There must be something deep down in the middle down there

Wow wow wow, cudownie wczoraj zjebałam, aż jestem pod wrażeniem ze jedna osoba może tyle zrobić. Niezle, widocznie mam jakiś ukryty potencjał, teraz wystarczy go tylko nakierować na odpowiednią stronę i moze się uda.
Z jednej strony nie lubię poniedzialkow, ale z drugiej to początek nowego tygodnia, czegoś nowego w życiu, ale w sumie... Chyba kazdy kolejny dzień zaczyna cos nowego. Byłam na wizycie u chirurga, nie jest aż tak zle aż myslalam, właściwie mogę robić wszystko to samo co do tej pory. Tyle że jak widzę tę zamieć śnieżną za oknem to chce mi się rzygać. Mieszkam nad morzem, więc tutaj -10 stopni czuć jak -20 na Islandii. Nie chodzi o mróz, bo sport rozgrzewa i nie jest zimni gdy się biegnie, ale potwornie ciężko jest cokolwiek zobaczyć, ciagle coś rzuca ci się na twarz i takie tam. Dzisiaj wywaliłam się na rowerze bo nie zobaczyłam krawężnika, wiec możesz to sobie wyobrazić.
Postaram się nic nie zjeść, albo moze zjeść tylko warzywa, a moze trochę obiadu jesli jakiś będzie, ale najlepiej by było gdybym nic nie zjadła, zwłaszcza, ze mam wymówkę w razie czego, no i jakoś specjalnie głodna póki do nie jestem. Jesli będę, to zjem grejpfruta czy coś. Póki co wypiłam kawę, herbatę i wodę, chciałam jechac dziś na zakupy by kupic jakies niskokaloryczne zakupy ale w taką śnieżycę nawet się nie ruszam. Myślę, że gdyby przestało tak nawalać śniegiem, to poszłabym pobiegać, a jak nie, to nie, ale w tym wypadku nic nie zjem, bo ciężej bedzie to spalić. Poza tym przyda się dzień odpoczynku dla mięśni, trzeba tez robic jakies przerwy, chociaz ich nie lubię. Bieganie co drugi dzień się u mnie nie sprawdza, chociaz tak powinno się chyba zaczynać, bo mam mniejszą motywację, odpuszczam, nie chce mi się potem i tak dalej. A tak to organizm się przyzwyczaja, ze biegam codziennie i koniec kropka. Tak jest lepiej.
Ja jebie, same głupoty robię w tej szkole. Jak sobie pomyślę, że mam tu siedzieć do 16 to mnie krew zalewa. I tak nie poszłam w czwartek i piątek, bo i tak to umiem i tylko się nudzę. Tylko siedzę i siedzę. I nic nie robię. Chce ktoś ze mną popisać na gg albo gdziekolwiek? Nienawidzę nudy.
Jakby co, to mój numer: 49759734. 

5 komentarzy:

  1. Wiem, jak to jest z tą systematycznością. Też tak mam. Łatwiej przychodzi mi robienie czegoś codziennie, aniżeli np. sugerowane i polecane 3x w tygodniu.
    Pogoda... Ach, zima. ;/ GDZIE WIOSNA!? Ta biel za oknem mnie już przeraża. Czy to tak źle by było, gdyby zimy nie było??
    Może wyemigrujemy do Australii i wrócimy na ciepłe dni??

    OdpowiedzUsuń
  2. Damy radę, już prawie luty, a luty jest krótki na szczęście! Ale do Australii mogę jechać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczuję wypadku i zarazem podziwiam za bieganko :). Warto troszkę więcej jeść. Spalasz mnóstwo kalorii. Tak nuda i monotonia to najgorsze w życiu przypadłości. Trzymaj się cieplutko!

    http://odnalezc-harmonie.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. u mnie niedawno w dzień było -15, a odczuwalna -25! masakra :D trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś tam? Jak Ci idzie? Wysłałam Ci zaproszenie na GG.

    Zostawiam też po sobie ślad - http://samokontrola-red-queen.blogspot.com/
    Stay Strong

    OdpowiedzUsuń