czwartek, 15 maja 2014

Cold is the night

60.8kg! No i elegancko! Na serio jadłam mniej w tych dniach, ale właściwie wcale tego nie odczułam. Dobry obiad + małe śniadanie chyba mi służy. I prawie nie spacerowałam, ale właśnie jestem po egzaminie i do kolejnych zajęć mam 2,5h, a do domu nie chce mi się wracać, więc przejdę chociaż 5-7km. Jeśli spalę trochę kalorii to dzisiaj zjem coś ekstra, oczywiscie nic tłustego czy bardzo kalorycznego, tak tylko w granicach rozsądku. Ale powiem szczerze, że jestem pozytywnie zaskoczona, bo nie robiłam znowu aż tak wiele w stronę zarzucenia wagi, a raczej robiłam, ale jako wyrzeczenie traktowałam praktycznie tylko pierwszy dzień, wczoraj i dzisiaj jest już lajtowo i z górki - tak jakbym robiła to od zawsze. Tym bardziej obawiam się napadu, bo to wszystko zepsuje i boję się, że tej równowagi jaką mam teraz już nie odzyskam. Dojście do niej duzo czasu mi zajęło, mimo, że finalnie nie okazało się to takie ciężkie. Dlatego nie chcę tego zniszczyć. Może przeznaczę jeden dzień w tygodniu na takie "rozsądne jedzenie"? Co myślicie? 

1 komentarz:

  1. Myślę, że taki dzień byłby super - trochę energii dla organizmu i coś dla zmysłów ;)

    Extra że waga spada, nie zepsujesz tego ;)) Powodzenia ;*

    OdpowiedzUsuń